ClientEarth
23 maja 2023
Europejskie prawo klimatyczne zakłada osiągnięcie neutralności klimatycznej w całej Unii najpóźniej do 2050 r. i w tym celu wymaga ograniczenia emisji netto gazów cieplarnianych w Unii do roku 2030 o co najmniej 55% w porównaniu z poziomami z 1990 r (art. 4 ust. 1 Europejskiego prawa klimatycznego). Nawet gdyby przyjąć, że przyjęty przez Unię cel emisyjny jest dostatecznie ambitny, aby osiągnięcie neutralności klimatycznej najpóźniej w 2050 r. było możliwe (co nie wydaje się z góry przesądzone), to i tak osiągnięcie neutralności klimatycznej w niektórych państwach członkowskich może wymagać bardziej radykalnego ograniczenia tych emisji. Tak jest w szczególności w wypadku Polski, której energetyka i ciepłownictwo opiera się obecnie głównie na węglu. Aby zachować spójność z postanowieniami Porozumienia paryskiego i osiągnąć właściwy (sprawiedliwy) udział Polski w globalnym wysiłku ograniczenia skutków zmian klimatu, Polska musi ograniczyć swoje emisje gazów cieplarnianych w 2030 r. (z wyłączeniem LULUCF - użytkowania gruntów, zmiany użytkowania gruntów i leśnictwa) o co najmniej 55% poniżej poziomu z 2010 r., czyli o co najmniej 61% poniżej poziomu z 1990 r.
Osiągnięcie neutralności klimatycznej jest konieczne, aby zatrzymać globalne ocieplenie na poziomie 1.5 stopnia Celsjusza, a także wprost wynika z art. 2 ust. 1 Europejskiego prawa o klimacie, a więc jest obligatoryjne dla wszystkich państw członkowskich Unii Europejskiej. Ustawa o ochronie klimatu służyłaby stosowaniu tego rozporządzenia. Przyjęcie tych samych ram czasowych dla osiągnięcia neutralności klimatycznej przez Polskę, tj. państwo członkowskie UE, wynika zatem z konieczności zapewnienia skuteczności rozporządzenia w polskim porządku prawnym. Oczywiście nic (w szczególności zaś art. 2 ust. 1 ww. rozporządzenia) nie sprzeciwia się osiągnięciu tego celu przez Polskę wcześniej („najpóźniej do 2050 r.”). Inne państwa członkowskie UE, które uchwaliły już swoje ustawy ramowe o ochronie klimatu, przyjęły tę samą datę graniczną (np. Niemcy, Francja, Hiszpania, Finlandia, Irlandia). Odnosi się to odpowiednio również do roku 2030, który zgodnie z art. 4 ust. 1 ww. rozporządzenia jest rokiem, do którego powinna nastąpić redukcja emisji dla całej UE o wartość określoną w tym przepisie (55% w stosunku do 1990 r.).
W Europejskim prawie o klimacie, w szczególności zaś w jego art. 4 ust. 1, który wprowadza pośredni cel klimatyczny – ograniczenie emisji netto gazów cieplarnianych w całej Unii – rokiem bazowym jest rok 1990. W przeciwieństwie do art. 4 ust. 6 UNFCCC (Ramowej konwencji NZ w sprawie zmian klimatu), który dopuścił wybór przez niektóre strony tej umowy (w tym Polskę) wybór innego roku odniesienia, przepisy rozporządzenia ustalają rok odniesienia w sposób sztywny. Ma to olbrzymie znaczenie dla Polski. Wybór 1988 r. (a nie 1990 r.) w tym charakterze na gruncie UNFCCC umożliwił bowiem Polsce wykorzystanie pewnej sztuczki statystycznej, tj. powołania się na pozorną (a zarazem niezwykle istotną) redukcję emisji, wynikającą z likwidacji lub upadłości szeregu nierentownych zakładów przemysłowych - emitentów gazów cieplarnianych, w związku z procesem przechodzenia do gospodarki rynkowej. Przyjęcie 1990 r. w charakterze roku bazowego (czego wprost domagają się przepisy rozporządzenia), będzie w konsekwencji oznaczało konieczność podjęcia przez Polskę działań ambitniejszych niż te, które będzie musiała podjąć większość pozostałych państw członkowskich Unii (przy pozostałych czynnikach nie zmienionych), które od samego początku raportowały redukcje emisji gazów cieplarnianych w stosunku do 1990 r.
W porównaniu do dotychczasowych wydatków na ochronę środowiska, które od kilku dekad oscylują wokół wartości 0,6% PKB, to dość dużo. Warto jednak pamiętać, że przynajmniej część z tej kwoty już wcześniej przeznaczana była (a przynajmniej deklarowano, że była przeznaczana) na cele związane z ochroną klimatu. Należy przy tym zaznaczyć, że wartość ta nie wydaje się szczególnie duża na tle wydatków budżetowych w innych kluczowych dla funkcjonowania państwa obszarach. Przykładowo, wydatki budżetu państwa na obronę narodową wynoszą ok. 2% PKB, a wydatki na ochronę zdrowia – ok. 6% PKB w skali roku.
Publicznie dostępne statystyki, np. te prowadzone przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, nie uwzględniają obecnie odrębnej kategorii wydatków budżetowych, dedykowanych wyłącznie ochronie klimatu. Statystyki te obejmują wprawdzie „inne wydatki na ochronę środowiska” (n.e.c.), ale z uwagi na niedookreślony charakter tej kategorii nie można zakładać, że obejmuje ona (wyłącznie) wydatki dedykowane ochronie klimatu. Pewien obraz sytuacji oraz możliwość dokonania porównań między państwami daje przy tym ogólny poziom wydatków na ochronę środowiska, który w ostatnich latach oscylował wokół - przypadku Niemiec – 0,6-0,8% PKB, w wypadku Hiszpanii i Włoch – 0,8-1% PKB, a w przypadku Francji – ok. 1% PKB.
Zgodnie z symulacją Swiss Re Institute (Climate Economics Index stress-tests), cytowaną przez Światowe Forum Ekonomiczne, skutki ekonomiczne negatywnych zmian klimatu dla Europy, obliczone w stosunku do scenariusza zakładającego brak globalnego ocieplenia oraz brak negatywnych zmian klimatu, wynoszą: (1) -2,8% PKB, w wypadku osiągnięcia celu temperaturowego określonego w prawnie wiążący sposób w Porozumieniu paryskim (wzrost temperatury istotnie mniejszy niż 2oC), (2) -7,7% PKB, w wypadku wzrostu o 2oC, (3) -8,0% PKB, w wypadku wzrostu o 2,6oC oraz (4) -10,5% PKB, w wypadku wzrostu o 3,2oC. Ponieważ wiele wskazuje na to, że Polska znajduje się obecnie na ścieżce temperaturowej +4oC, nie jest wykluczone, że w takim scenariuszu spadek polskiego PKB byłby jeszcze dotkliwszy. Mówiąc obrazowo, każdy 1% PKB w skali roku, wydany na rzeczywiste i skuteczne działania mitygacyjne i adaptacyjne, może wywołać efekt skali, przekładając się na dużo istotniejsze zahamowanie spadku PKB, wywołanego negatywnymi zmianami klimatu.
Polska nie stoi już przed dylematem: albo ochrona klimatu, albo bezpieczeństwo energetyczne, albo tania energia. Rezygnacja z węgla i gazu to bowiem nie tylko niższe emisje gazów cieplarnianych, ale zarazem pewniejsze i tańsze źródła energii. Polska, podobnie jak Unia Europejska w skali całego świata dysponuje niewielkimi złożami paliw kopalnych i jest uzależniona od ich importu (w tym z państw takich jak Rosja czy Wenezuela). Wartość polskiego importu tych surowców w 2022 r. wyniosła ok. 200 mld zł. Środki te można było wydać efektywniej, na przykład na rozbudowę odnawialnych źródeł energii czy też na modernizację sieci przesyłowych. Strategiczne znaczenie zarzucenia paliw kopalnych dostrzegane jest przy tym nie tylko przez państwa członkowskie Unii, ale również przez inne państwa, w tym Stany Zjednoczone czy też Chiny. W tym kontekście warto zaznaczyć, że zgodnie z danymi Chińskiej Rady ds. Energii Elektrycznej, ponad 80% inwestycji zaplanowanych w okresie 2017-2020 w chińskim sektorze energetycznym dotyczyło właśnie OZE (kryterium planowanej mocy instalacji), przy czym łączna wartość tych inwestycji przekroczyła 360 mld USD.
Warto pamiętać, że mimo zdarzających się ostatnio coraz częściej susz, gwałtownych burz etc. najgorsze dopiero przed nami, jeśli nie uda się osiągnąć celu temperaturowego, określonego w wiążący prawnie sposób w Porozumieniu paryskim z 2015 r. Skutki te objawiłyby się przy tym w pełni dopiero w perspektywie kilku dekad. Doświadczyłoby ich zatem bez wątpienia dorastające obecnie pokolenie. Przyjęcie biernej postawy przez resztę społeczeństwa to jednak postawa skrajnie nieodpowiedzialna. Dotyczy to zarówno osób, które mają dzieci (w takiej sytuacji działają świadomie na szkodę najbliższych), jak i osób, które ich nie mają. Obarczanie przyszłych pokoleń kosztem (nie tylko ekonomicznym) działań, niezbędnych do zahamowania lub odwrócenia negatywnych zmian klimatu, jest moralnie naganne. Wejście w życie Ustawy o ochronie klimatu istotnie wzmocni ten moralny argument egzekwowalnym obowiązkiem przeciwdziałania negatywnym zmianom klimatu oraz prawem do życia w warunkach bezpiecznego klimatu.
W Polsce występują geograficzne depresje (np. w okolicach Żuław Wiślanych), w związku z czym ludność zamieszkująca te tereny (a także tereny przyległe), w razie podniesienia się poziomu wód w Morzu Bałtyckim, ryzykuje utratę dorobku całego życia. W perspektywie jednego pokolenia (tj. mniej więcej 30 lat), zalaniem zagrożone mogą być nie tylko słynne Raczki Elbląskie, ale ponadto m. in. Trójmiasto, półwysep helski czy też Nowy Dwór Gdański.
Argument „prometejski” bywa często wykorzystywany przez osoby przyjmujące wprawdzie do wiadomości ogólny trend negatywnych zmian klimatu oraz ich antropogeniczny charakter, ale wypierające zarazem konieczność radykalnych działań mitygacyjnych i adaptacyjnych. W tym kontekście warto przypomnieć, że jedna z najbardziej spektakularnych inwestycji tego rodzaju, słynny wenecki „Mojżesz” (M.O.S.E. – Modulo Sperimentale Elettromeccanico), powstaje od ponad 40 lat (początek prac koncepcyjnych w latach 80-tych XX w., początek prac w 2003 r., pierwszy pełen test w 2020 r.), pochłonie ok. 6 mld euro, a jego skuteczność w dalszym ciągu budzi wątpliwości. Działania mitygacyjne i adaptacyjne bez pomocy techniki wydają się skazane na porażkę, z drugiej strony jednak bierne oczekiwanie na technologiczny przełom, który w magiczny sposób rozwiąże wszystkie problemy związane z negatywnymi zmianami klimatu, wydaje się skrajnie nieodpowiedzialne.
Tak. Ramowe ustawy o ochronie klimatu obowiązują w USA, Australii, w 16 państwach członkowskich UE (tj. w Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Danii, Finlandii, Francji, Grecji, Hiszpanii, Holandii, Irlandii, Luksemburgu, na Malcie, Niemczech, Portugalii, Szwecji i na Węgrzech) oraz w 5 innych państwach europejskich (tj. w Islandii, Liechtensteinie, Norwegii, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii). Większość z nich (z wyj. Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Liechtensteinu, Malty i Szwajcarii) przewiduje działania długookresowe. Trwają prace nad ustawami w kolejnych 4 państwach członkowskich UE (w Estonii, na Łotwie, na Słowacji, w Słowenii) oraz w Turcji.
Elementem wspólnym europejskich ustaw o ochronie klimatu jest sformułowanie prawnie wiążących, mniej lub bardziej ambitnych celów klimatycznych. Niektóre ustawy przewidują dodatkowo konieczność podejmowania działań adaptacyjnych (Finlandia, Hiszpania, Portugalia, Szwecja, Zjednoczone Królestwo). Niektóre zakładają ponadto powołanie niezależnej komisji ekspertów (Dania, Finlandia, Hiszpania, Niemcy, Portugalia, Wielka Brytania). Dwie ustawy dodatkowo wprowadzają pojęcie budżetu węglowego (Portugalia, Wielka Brytania). Ustawa portugalska ustanawia też prawo do równowagi klimatycznej, obowiązki klimatyczne oraz uznaje stabilny klimat za wspólne dziedzictwo ludzkości.
To zależy. Przykładowo, polski cel emisyjny jest bardziej ambitny od celu węgierskiego (40% względem 1990 r. do 2030 r.) czy też holenderskiego (49% względem 1990 r. do 2030 r.), ale zarazem mniej ambitny od celu duńskiego (70% względem 1990 r. do 2030 r.) czy też celu brytyjskiego (78% względem 1990 r. do 2035 r.). Warto przy tym podkreślić, że praktycznie wszystkie europejskie ustawy o ochronie klimatu (włącznie z ustawą węgierską) przewidują osiągnięcie neutralności klimatycznej najpóźniej do 2050 r., tak jak przewiduje to Europejskie prawo o klimacie oraz projekt polskiej Ustawy o ochronie klimatu.
Warto odróżniać pogodę – z jednej strony – oraz klimat – z drugiej strony. Pogoda to stan atmosfery (warunki meteorologiczne) w określonym czasie i miejscu. Klimat to z kolei ustalony na podstawie wieloletnich obserwacji charakterystyczny przebieg stanów pogodowych dla danego obszaru. Kryzys, którego wszyscy jesteśmy świadkami, jest w pierwszej kolejności kryzysem klimatycznym, a nie kryzysem pogodowym (chociaż kryzysowi klimatycznemu mogą, i z reguły towarzyszą, kryzysy pogodowe). O kryzysie klimatycznym świadczą czynniki takie jak zmiana (wzrost) średniej rocznej temperatury powietrza, zmiana (spadek) liczby dni w roku, w których zaobserwowano zalegającą pokrywę śnieżną, czy też wzrost częstotliwości ekstremalnych zjawisk pogodowych w skali roku. To, że określonego dnia wystąpiła anomalia pogodowa, nie musi mieć istotnego wpływu na klimat. Dopiero statystycznie istotna liczba takich anomalii (tj. wystarczająco duża, aby zmienić wartość średnią/przeciętną/normalną dla okresu obserwacji, np. roku) może wywrzeć wpływ na klimat.
Na pierwszy rzut oka może się to wydawać nielogiczne. Warto jednak pamiętać, że kryzys klimatyczny, będący skutkiem globalnego ocieplenia, nie ogranicza się do stopniowego wzrostu globalnej temperatury (w przeciwnym wypadku byłby bowiem tym samym, co globalne ocieplenie). Kryzys klimatyczny to również m. in. coraz częstsze powodzie, huragany, czy też okresy ekstremalnie wysokich lub niskich temperatur. Zarówno globalne ocieplenie, jak i kryzys klimatyczny w ogólności, spowodowane są przy tym przede wszystkim działalnością człowieka. Związek przyczynowy między kryzysem klimatycznym a coraz częstszym występowaniem anomalii pogodowych został potwierdzony w raportach IPCC. Tego rodzaju nietypowe zjawiska pogodowe zachodzą również w Polsce (np. temperatura +15oC w sylwestrową noc 2022/2023).
IPCC, czyli Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (Intergovernmental Panel on Climate Change), to naukowe i międzyrządowe ciało doradcze z siedzibą w Genewie, utworzone w 1988 r. przez Światową Organizację Meteorologiczną (WMO) oraz Program Środowiskowy ONZ (UNEP), którego celem jest dostarczanie obiektywnych informacji na temat zmian klimatu, w tym również negatywnych zmian klimatu. Zespół liczy obecnie 195 państw członkowskich, w tym Polskę. IPCC nie prowadzi własnych badań – opiera się na wynikach badań opublikowanych wcześniej przez naukowców z całego świata. Raporty IPCC przechodzą bardzo długi i staranny proces redakcyjny, a ich treść jest jawna. Z raportów tych jednoznacznie wynika, że kryzys klimatyczny istnieje, a jego główną przyczyną jest aktywność człowieka. W 2007 roku IPCC otrzymał (wraz z Alem Gorem) pokojową Nagrodę Nobla za wysiłki na rzecz budowy i upowszechniania wiedzy na temat zmian klimatu wywołanych przez człowieka oraz do stworzenia podstaw dla opracowania planów działań, które są niezbędne, aby przeciwdziałać takim zmianom.